Playstation VR – czy warto wyposażyć się w ten sprzęt?

psvr_thumb


Mam wrażenie, że niewiele osób kibicuje wirtualnej rzeczywistości. Często spotykam się ze sceptycyzmem wywołanym porażką podobnych technologii – telewizorów 3D i niektórych kontrolerów ruchowych. Wirtualna rzeczywistość to nadal raczkujący i niestety dosyć drogi temat. Czy najtańsze na rynku PlayStation VR pozwala przekonać się do tej technologi?

Sprzęt wirtualnej rzeczywistości marki Sony testowałem wielokrotnie. Na targach gier, w podziemiach warszawskiej restauracji oraz w apartamentach stołecznego hotelu. Za każdym razem testy te wyglądały inaczej, bo zmieniały się moje oczekiwania. Wiedziałem jedno – chcę jak najszybciej wejść w posiadanie tego urządzenia. I wreszcie nadszedł ten czas. PlayStation VR dotarło do mojego domu.

Pudełko pełne dobra

To zawsze świetne uczucie odpakowywać tak wyczekiwany sprzęt. PlayStation VR przyszło do mnie w najbardziej „gołej” wersji – obowiązkową kamerę oraz opcjonalne kontrolery Move posiadałem bowiem już wcześniej. Urządzenie zrobiło na mnie wrażenie już od pierwszej chwili, poczynając od tak trywialnej rzeczy jak opakowanie produktu.


vr_content

Zawartość podstawowego zestawu PlayStation VR.


Pudełko z PlayStation VR oraz jego zawartość są w pewnym sensie ekskluzywne. Specjalny system otwierania, kolorowe instrukcje i osobno zapakowane kable to elementy, które nie powinny wydawać się wyjątkowe, ale w dobie oszczędzania na prawie każdym komponencie nieco zaskakują. I dzięki temu już od początku wiemy, że będziemy mieć do czynienia z profesjonalnym sprzętem. Profesjonalnym i początkowo nieco skomplikowanym w podłączeniu.

Liczba kabli przerazi bowiem niejednego użytkownika. PlayStation VR dzieli od PlayStation 4 sześć przewodów oraz specjalna czarna skrzynka wysyłająca obraz zarówno do gogli jak i telewizora. Wraz z urządzeniem otrzymujemy jednak klarowną instrukcję podłączenia, a ustawienie wszystkiego nie trwa dłużej niż kilka minut. Co więcej, jeżeli chcemy potem odłożyć PlayStation VR na półkę i korzystać z konsoli w normalnym trybie wystarczy odłączyć jedynie samo urządzenie. Wszystkie inne kable i komponenty mogą byc z powodzeniem podpięte przez cały czas użytkowania PlayStation 4. Nie jesteśmy więc na szczęście zmuszeni do ciągłej zabawy z przewodami.

Wygoda użytkowania

PlayStation VR nie zaskoczyło mnie ani swoją lekkością, ani ergonomią, ani wysokim poziomem wykonania. Ze sprzętem miałem kontakt już wiele razy przed premierą i korzystając z niego w domu jedynie utwierdziłem się w przekonaniach, że to najwygodniejsze gogle wirtualnej rzeczywistości, jakie kiedykolwiek miałem na głowie. Pierwszy raz jednak urządzenia mogłem używać tak długo. I z tym wiąże się kilka przemyśleń.


psvr_view

PlayStation VR widziane od dołu, od przodu i od góry. Ładne cacko, prawda?


Zarówno twórcy samego sprzętu, jak i producenci gier dostępnych na PlayStation VR zachęcają do robienia przerw podczas rozgrywki i do grania raczej w dosyć krótkich sesjach. Ja kompletnie zignorowałem te ostrzeżenia. Urządzenia często używałem nawet po kilka godzin bez jakiegokolwiek odpoczynku. I albo to mój organizm jest tak silny, albo PlayStation VR tak dopracowane, że nie wywołuje praktycznie żadnego zmęczenia. Nie doświadczyłem ucisku i bólu głowy, problemów ze wzrokiem czy nudności. Po dłuższych sesjach w wirtualnej rzeczywistości czułem się jak po zwykłej grze przed telewizorem z tą różnicą, że z cięższym sercem wracałem do rzeczywistego świata. Warto jednak, aby każdy najpierw sprawdził swoje możliwości, a dopiero później decydował się na takie maratony.

Problemem był dla mnie tylko jeden aspekt – wyświetlacz. Wiecie już, że żadne gogle wirtualnej rzeczywistości nie zapewniają super ostrego obrazu i wyświetlane rzeczy zwyczajnie nie są w stu procentach wyraźne. PlayStation VR możemy w każdym momencie skalibrować i skonfigurować tak, aby ten problem doskwierał nam w jak najmniejszym stopniu. Najważniejsze jest tutaj jednak odpowiednie dopasowanie sprzętu do kształtu głowy oraz dostosowanie odległości między oczami a wyświetlaczem. Sęk w tym, że poprawne ustawienie potrafiło mi czasem zająć kilka dobrych minut, ale spowodowane to było zapewne bardziej moim perfekcjonizmem niż jakimkolwiek problemem ze sprzętem. Dopiero po kilku sesjach nauczyłem się tak zakładać i dopasowywać urządzenie, aby już po paru sekundach być zadowolonym z finalnego efektu.

A co z grami?

Samo PlayStation VR byłoby oczywiście niczym bez bogatej biblioteki tytułów. Na chwilę obecną urządzenie obsługuje około 40 gier. W większości są to duże, dedykowane produkcje, a dzięki uprzejmości PlayStation Polska już na starcie miałem okazję przetestować kilkanaście z nich. Zbiorczą recenzję opublikuję w osobnym tekście, ale już teraz zdradzić mogę, że większość z tych tytułów wciągnęła mnie na dobre. Nie chciałem odpalać kolejnych gier dopóki w całości nie pochłonąłem poprzedniej. Niektóre przedstawione światy były wyjątkowo realistyczne i do tej pory robią na mnie ogromne wrażenie.


rush-of-blood

Horrory w wirtualnej rzeczywistości to zupełnie inny, nowy wymiar strachu.


W bibliotece gier wykorzystujących PlayStation VR nie zabrakło również tytułów mniejszych i dużo tańszych, oraz tych zupełnie darmowych. Znajdziemy też niepłatne wersje demonstracyjne, które w tym przypadku są niezwykle ważne. Nie każdy użytkownik reaguje w ten sam sposób na zastosowany w danej produkcji system poruszania. Twórcy oferują więc możliwość przetestowania poszczególnych tytułów jeszcze przed zakupem pełnej wersji. Do zestawu z PlayStation VR dołączona jest płyta z niektórymi wersjami demonstracyjnymi, ale te bez problemu pobierzemy też bezpośrednio ze sklepu, z poziomu konsoli.


vr_small

PlayStation VR obsługuje nie tylko dedykowane gry. Mając urządzenie na głowie możemy korzystać ze zwykłych tytułów na PlayStation 4, a także oglądać filmy i zwyczajnie poruszać się po menu. Sprzęt działa wtedy po prostu jak dodatkowy, olbrzymi ekran. Obraz generowany przez gogle daje wrażenie siedzenia przed ekranem o przekątnej wynoszącej nawet do 225(!) cali. Mówiąc prościej – czujemy się jakbyśmy siedzieli w kinie i grali w nasze ulubione tytuły.


Jest jednak taka darmowa gra, która pokazała mi prawdzie możliwości urządzenia Sony. Nie mówię tutaj o przepięknej grafice, fascynującej fabule, czy niespotykanej wcześniej rozgrywce. The Playroom VR pokazało mi, że prawdziwa moc sprzętu leży w ludziach i w tym, w jaki sposób reagują na technologię wirtualnej rzeczywistości. Przez kilkanaście dni odwiedziły mnie grupy znajomych i członków rodziny. Każde spotkanie mimowolnie kończyło się pokazem PlayStation VR nawet wtedy, gdy ktoś przychodził w zupełnie innym celu. Wszystkie osoby, a szczególnie te, które styczność z wirtualną rzeczywistością miały po raz pierwszy, były zachwycone możliwościami sprzętu. Ogromne wrażenie robiły te najbardziej dopracowane tytuły oferujące właściwie pełną immersję, ale zdecydowanie najwięcej zabawy zapewniała wspólna rozgrywka przed ekranem.


psvr_people

Karuzela śmiechu kręciła się w najlepsze. Zdjęcie dzięki uprzejmości Uśki Chomczyk.


Takie gry jak The Playroom VR umożliwiają bowiem jednoczesną zabawę kilku osobom siedzącym przed telewizorem, w tym jednej wyposażonej w PlayStation VR. Zupełnie nie sprawdzają się więc obawy, że wirtualna technologia kompletnie odcina graczy od realnych społeczności. Obserwując emocje i zaangażowanie osób testujących u mnie urządzenie Sony miałem wrażenie, jakby pierwszy raz grali na konsoli. PlayStation VR potrafił zaoferować tym osobom nieznany wcześniej poziom rozrywki. Sprzęt zdaje się więc spełniać swą rolę i w sposób idealny trafia do każdego, nawet zupełnie początkującego, użytkownika.


PlayStation VR jest w tym momencie najtańszym urządzeniem wirtualnej rzeczywistości dostępnym na rynku. Stosunkowo niska cena samego sprzętu oraz spora biblioteka dostępnych już na starcie, niedrogich tytułów sprawia, iż gogle Sony mają szansę wprowadzić tę zaawansowaną technologię do domu przeciętnego gracza. Dla mnie jest to jeden z najfajniejszych i najbardziej wciągających gadżetów ostatnich lat. PlayStation VR zagościło u mnie na stałe i wiem, że często będę sięgał po ten sprzęt. No bo czy nie warto przenieść się chociaż na chwilę do tej innej, wirtualnej rzeczywistości? Warto!