Call of Duty: WWII zmieni podejście do współpracy

cod-beta


W miniony weekend odbyła się pierwsza beta nowego Call of Duty. Oczekiwań było sporo – seria miała wreszcie powrócić do korzeni, pozostawiając za sobą nowoczesne rozwiązania i kosmiczne przygody. Namiastka Call of Duty: WWII pozwala wierzyć, że wszystko jest na dobrej drodze.

Premiera gry zaplanowana jest na początek listopada tego roku. To oznacza, że pełną wersję ujrzymy za ponad dwa miesiące, więc trudno już teraz osądzać, czy Call of Duty obrało dobrą ścieżkę. Kontakt z betą pokazuje jednak, iż podejście do rozgrywki zmieni się nie tylko od strony twórców, ale również samych graczy. A przynajmniej na to wskazuje ich zachowanie we wczesnej wersji gry.

Współpraca w Trybie Wojny

Mowa tu o największej i najciekawszej nowość w serii. Tryb Wojny to nic innego, jak starcia dwóch drużyn w formie taktycznych zadań, takich jak przejmowanie punktu, podkładanie bomby, obrona czołgu, a nawet… budowanie mostu. Te proste w założeniu czynności wymagają jednak jednego warunku – pełnej współpracy. A z tą było bardzo ciężko podczas pierwszych godzin bety.


call-of-duty-wwii-screen-12

Jeden za wszystkich?


Forma Trybu Wojny sprawia, że jest on maksymalnie nastawiony na kooperację. Naprawdę, samemu nie da się tam niczego osiągnąć. Mimo to na początku mojej przygody z COD: WWII gracze zdawali się tego zwyczajnie nie zauważać. Podczas, gdy ja starałem się wykonywać cele, moi towarzysze polowali na wrogów próbując osiągnąć jak największą liczbę zabójstw. Podirytowany pomyślałem wtedy, że Tryb Wojny nie sprawdzi się z tego samego powodu, co klasyczne tryby oparte na współpracy w poprzednich odsłonach Call of Duty – egoizm jak zwykle miał wygrać ze wspólnym dobrem.

cod-wwii-infantryOczywiście nieco generalizuję – nie wszyscy gracze zachowują się w grach w ten sposób. Niemniej takie sytuacje, szczególnie w Call of Duty, bardzo często mają miejsce. Dlatego też tryby, gdzie ważne jest coś innego niż zwykłe zabijanie przeciwników, nie cieszą się aż taką popularnością. Bywa, że nawet podczas prostego przejmowania flag zwyczajnie nie możemy liczyć na wsparcie drużyny, gdyż ta w tym czasie zajęta jest dbaniem wprawdzie o jak najwyższy, ale personalny wynik.

Jak wielkie było więc moje zaskoczenie, gdy Tryb Wojny zaczął bardzo szybko te zachowania weryfikować. Drugiego dnia bety miałem wrażenie, że gram w zupełnie inną, lepszą grę. Drużyny potrafiły idealnie wręcz podzielić się zadaniami nawet bez jakiekolwiek komunikacji! Przykładowo, budowanie mostu, które wcześniej polegało na ostrzeliwaniu się snajperów z przeciwnych stron nagle zaczęło przebiegać bardzo sprawnie i po prostu tak, jak powinno.


call-of-duty-wwii-screen-03

Eskorta czołgu była wreszcie możliwa.


Owszem, snajperzy strzelali nadal, bo w końcu ich pomoc była nieodzowna, ale inni gracze zamiast bezmyślnie zabijać zaczęli czołgać się w kierunku mostu, aby rzeczywiście go budować. Reszta w tym samym czasie próbowała maskować obecność kolegów granatami dymnymi albo biegała w przeciwne strony chcąc odwrócić uwagę wrogich strzelców. Z czego to wynikało? Czy charakter graczy naprawdę tak szybko zmienił się sam z siebie? Nie do końca.

Zmiany, które pomagają

Tryb Wojny został odpowiednio uproszczony przez twórców rozumiejących problem ze współpracą. Najważniejsza zmiana? Brak tablicy wyników. Sprawdzając postępy zauważymy jedynie własną liczbę punktów oraz zabójstw – bez porównania z innymi graczami. Mało szczegółowy ranking pokazuje jedynie naszą pozycję względem innych, ale ta wyliczana jest na podstawie wielu czynników. Skutek? Gracze szybko zorientowali się, że daleko nie zajdą, gdy będą jedynie likwidowali wrogów.


call-of-duty-wwii-screen-10

Miotacz ognia to bonus, na który trzeba zapracować wspólnie.


Bardziej praktycznym posunięciem było usunięcie z Trybu Wojny nagród odblokowywanych za serię zabójstw. Bombardowanie, nalot czy samoloty zwiadowcze nie miałyby z resztą większego sensu przy tej formie rozgrywki. Zostawiono jedynie zrzut dodatkowego ekwipunku, ale ten pojawia się nie po osiągnięciu określonej liczby pokonanych przeciwników, a wraz z postępem w zadaniach. Dzięki temu wszyscy gracze mają też równy dostęp do zrzuconej broni.

cod-wwii-mountain

Nowy tryb ma jeszcze jedną, dużą zaletę – jest zróżnicowany. Poszczególne starcia odbywają się na różnych płaszczyznach i odległościach. To oznacza, że wybrana na początku rozgrywki broń nie sprawdzi się we wszystkich sytuacjach. Przy każdym odrodzeniu możemy jednak zmienić arsenał, co w przypadku Trybu Wojny wprowadza ciekawą dynamikę i pozwala właściwie w równej mierze poznać każdą z klas postaci.

A co z klasycznymi trybami gry? Tam nie zastosowano podobnych rozwiązań, więc opisywane zmiany nie są zauważalne w takim samym stopniu. Beta sugerować może jednak, że w nowym Call of Duty podjęto inne kroki w celu ograniczenia indywidualizmu. Nie znajdziemy tam fikuśnych skórek do broni, osobliwych gestów na koniec rozgrywki czy przebojowych strojów. Jasne, w większości wynika to z wczesnej wersji gry, ale historyczne realia na pewno w jakiś sposób te bonusy ograniczą.


Wygląda więc na to, że razem z nowym Call of Duty rzeczywiście zmienia się zachowanie graczy. Bardzo się cieszę, że współpraca jest tak mocno zauważalna. Mam nadzieję, że wkrótce podobne zachowania dostrzeżemy w klasycznych trybach rozgrywki. A nawet jeśli nie, to przynajmniej otrzymamy miejsce do wykonywania drużynowych zadań z pełnym powodzeniem. Czekam na Call of Duty: WWII z ogromną niecierpliwością. Jeśli będzie tak dobrze, jak w becie, to czeka nas jedna z najlepszych odsłon serii!