Powrót do Uncharted, czyli wrażenia z remastera

Kolekcja Uncharted


Ostatni raz Uncharted miałem w napędzie swojego PlayStation 3 długie miesiące temu. Boję się, że mogły minąć już lata. Pamiętam, jak z zapartym tchem przechodziłem trzecią część tej flagowej serii. Wstyd się przyznać, ale dwie poprzednie jedynie liznąłem, nigdy nie kończąc fabuły…

Wiedziałem, że przed Uncharted 4 zapoznam się z kompletem przygód Nathana Drake’a, ale nieco obawiałem się tego doświadczenia. Wspomnienie leciwej grafiki, podstarzałej rozgrywki i braku zaimplementowanych od początku trofeów skutecznie odstraszały mnie od ponownego włączenia PlayStation 3 na długie godziny. Cóż, nowa generacja konsol potrafi rozleniwić.

Domyślacie się więc, jak bardzo ucieszyła mnie informacja o planach wypuszczenia wszystkich trzech części Uncharted w odświeżonej wersji na PlayStation 4. Nie wiem, czy powinienem to pisać, ale naprawdę lubię wszelkiego rodzaju remastery. Internet często obraża się na samą myśl o odgrzewaniu kotletów. Czasem słusznie, czasem nie, ale zobaczyć dobrą grę w jeszcze ładniejszej odsłonie to naprawdę fajna sprawa.

Z okazji premiery kolekcji Nathana Drake’a postanowiłem spędzić tydzień przy Uncharted. Zdecydowałem, że sprawdzę nowe wersje, porównam z poprzednimi i jeszcze raz zanurzę się w całej przygodzie.

Nathan Drake

A zaczęło się tak…

W drugiej połowie września otrzymałem od PlayStation Polska zaproszenie na specjalne spotkanie z Naughty Dog, na którym omawiane i pokazane miały zostać zarówno remaster jak i czwarta część Uncharted. Wydarzenie odbyło się pod koniec miesiąca, ale “odbyło się” to za mało powiedziane, gdyż taki event bez odpowiedniej otoczki zapewne nie zrobiłby na nikim wrażenia.

Miejsce spotkania ustalone zostało na Multimedialny Park Fontann w Warszawie. Sceneria dosyć dziwna biorąc pod uwagę okoliczności. Pokaz gry w terenie? Wielki telebim? Nic z tych rzeczy. O umówionej godzinie zjawił się Nathan Drake (to znaczy nie taki prawdziwy, serio, ale przebranie rzeczywiście przypominało strój z Uncharted). Powitał wszystkich przybyłych i wręczył mapki ze wskazówkami dotarcia do celu. Po długim i wyczerpującym pięciominutowym marszu dotarliśmy na miejsce pokazu.


Autorzy zdjęć: PlayStation Polska i Dorczenzo (to ja!)


Impreza odbyła się na dwóch statkach na Wiśle. Nieźle! Gościem specjalnym wieczoru był Eric Monacelli – Community Strategist w Naughty Dog. Opowiedział o Kolekcji Nathana Drake’a prezentując najciekawsze opcje, zmiany i fragmenty rozgrywki. Następnie nadszedł czas na kilka słów o Uncharted 4, dzięki czemu dowiedzieliśmy się jak przebiega produkcja, co dla twórców jest najważniejsze i czego tak naprawdę można oczekiwać od finalnego produktu. Eric po skończonej prezentacji odpowiadał na pytania z tłumu i udzielał indywidualnych wywiadów, a wszyscy przybyli zabrali się za testowanie Uncharted. Każdy wiedział jednak, że z pokazu wróci już ze swoją własną kopią Kolekcji Nathana Drake’a w edycji prasowej, więc nic nie zatrzymało na dłużej tłumu głodnego przetestowania odświeżonej gry w domowym zaciszu.

Uncharted: Kolekcja Drake’a – edycja prasowa

W przyszłości takim edycjom specjalnym chciałbym poświęcać osobne wpisy, ale charakterystyka tego posta skłoniła mnie do zawarcia wszystkiego w jednym tekście. Wersje prasowe gier, które mam czasem okazję dostawać od PlayStation Polska, to naprawdę fajne wydania. Nie sposób znaleźć ich w sklepach, więc mój wewnętrzny kolekcjoner cieszy się z każdego nowego tytułu. Mediakit i tym razem robi ogromne wrażenie.

Właściwe pudełko wysuwane jest z obwoluty z przezroczystym wizerunkiem Nathana Drake’a. Złota książeczka na wierzchu to taki mini artbook z grafikami z wszystkich trzech gier oraz informacjami o tych tytułach. Pod krótkim papierowym wprowadzeniem do fabuły znalazło się danie główne, czyli płyta z Uncharted: Nathan Drake Collection. Idąc jeszcze głębiej i zaglądając pod dysk znalazłem piękny… pocisk. To tak naprawdę odkręcany pendrive z logo gry i nagranym zwiastunem. Zazwyczaj takie gadżety to świetna ozdoba, ale muszę przyznać, że niektórych z nich zdarza mi się używać na co dzień. Pozłacane pudełko ląduje na półce, a dysk z Uncharted w konsoli.


Wersja prasowa ociekająca złotem


Testowanie wersji na PlayStation 4

Włożyłem płytę z grą do napędu i zniknąłem na kilka dni. Uncharted wciągnęło mnie okropnie. Nie jest to nowa gra, a ja i tak zarywałem noce nie mogąc oderwać się od ekranu. Przeszedłem wszystkie 3 części, poznając tym razem całość fabuły. Oczywiście nie mogłem ukończyć tych gier na najniższym poziomie trudności, aby jak najszybciej napisać i opublikować tekst. Męczyłem się na tym bardziej wymagającym – inaczej nie czułbym pewnie żadnej satysfakcji.

Fabuła fabułą, ale jak z jakością? Bo przecież o to głównie chodzi w remasterze. Nie skłamię jeśli powiem, że grało się niezwykle komfortowo. Studio Bluepoint Games, które odkurzyło serię na zlecenie Naughty Dog, wykonało swoją pracę celująco. Uncharted w odświeżonej wersji wygląda przepięknie i biorę na siebie pełną odpowiedzialność za te słowa. Rozdzielczość 1080p i stałe przez większość czasu 60 klatek na sekundę zapewniają wrażenia na najwyższym poziomie. Nie chcę jednak, aby kolejne akapity przerodziły się w jeden wielki zachwyt – czas więc na nieco konkretów.

Uncharted: Kolekcja Nathana Drake’a to trzy gry na jednej płycie. Bardzo wygodne rozwiązanie – dostajemy wszystko na pojedynczym dysku, dzięki czemu nie musimy żonglować trzema. Dodatkowo, w każdej chwili możemy zmienić grę wybierając taką opcję z nadrzędnego menu. Ja przechodziłem wszystkie części po kolei, ale funkcja ta była bardzo przydatna podczas porównywania trzech odsłon.


Tryb fotograficzny + funkcja SHARE w PlayStation 4


Widać, że bardzo dużo pracy włożono w ujednolicenie gier. Trzy części Uncharted na PlayStation 4 nie tylko wyglądają bardzo podobnie, ale też gra się w nie praktycznie tak samo. Starano się zatrzeć wszystkie różnice w poruszaniu, celowaniu czy strzelaniu. Poszczególne bronie mają teraz w całej serii prawie identyczny odrzut, a granaty rzucane są bez konieczności machania padem. Przechodząc wszystkie części po kolei można odnieść wrażenie, że tak naprawdę gramy w jedną, bardzo długą produkcję.

Ze wszystkich trzech gier usunięto funkcje, które albo nigdy nie były przydatne, albo nadal świetnie radzą sobie na starszej platformie. To wyjaśnia brak rozgrywki wieloosobowej – serwery na PlayStation 3 ciągle działają i korzysta z nich zadziwiająco dużo osób. Nagłe wprowadzenie trybu multiplayer do odświeżonej odsłony mogłoby całkowicie zachwiać równowagę i niepotrzebnie ingerować w zgraną społeczność. Namiastką funkcji sieciowych jest zapewniony dostęp do wieloosobowej bety Uncharted 4 dla wszystkich posiadaczy odświeżonej kolekcji.

Nie wydaje mi się jednak, aby ktokolwiek płakał przez brak trybu 3D lub niemożność wykorzystania akcelerometru. Tak, z Kolekcji Nathana Drake’a usunięto wszystkie niepotrzebne bajery, które w poprzedniej generacji wyglądały fajnie i futurystycznie, ale z których nie korzystał absolutnie nikt. Nie spadniemy więc już w przepaść wychylając przez przypadek nieco bardziej pada i nie zemdlejemy próbując celować do wrogów w trybie trójwymiarowym. Nigdy więcej nie ucierpią też nasze palce – do Uncharted dodano nareszcie możliwość obsługi broni za pomocą przycisków L2 i R2. Niech żyją standardy!


 

Tryb fotograficzny (i pierwszy test wideo na blogu)


Nowości jest jednak dużo więcej. Pojawiły się dwa dodatkowe poziomy trudności. Pierwszy, dla kompletnych nowicjuszy, którzy chcą poznać fabułę i zwiedzić lokacje, a jednocześnie nie mieć żadnego problemu z ukończeniem gry. Drugi, nie bez powodu nazwany brutalnym, dla totalnych hardkorowców gotowych zginąć od trafienia jednej kuli. Podobno trudność tego poziomu była ciągle podkręcana tak, że pod koniec pracy nad remasterem tylko jedna osoba w studiu potrafiła ukończyć na nim grę. Teraz to gracze muszą podjąć wyzwanie. A jeśli komuś będzie mało zawsze może sprawdzić się w grze na czas i porównać swoje wyniki ze znajomymi.

Zupełnym przeciwieństwem szybkiej i brutalnej rozgrywki jest świeżo zaimplementowany tryb fotograficzny. Teoretycznie w każdym momencie zabawy, o ile nie jest to przerywnik filmowy, możemy zatrzymać grę, a następnie obracać kamerę w obrębie bohatera tak, aby znaleźć jak najlepszy kadr. Różnego rodzaju funkcje i filtry pozwalają stworzyć bardzo ciekawe fotografie. Nie o same zdjęcia jednak tutaj chodzi, a o możliwość poznania lokacji na zupełnie nowym poziomie. Wiele razy zdarzyło mi się zatrzymać grę tylko po to, aby zerknąć z bliska na niektóre elementy lub po prostu podziwiać widoczny w tle krajobraz. Zabawa w tym trybie przedłużyła całą moją przygodę o kilka godzin.


Kolekcja Nathana Drake’a pojawiła się w pełnej polskiej wersji językowej. Dla pierwszej części specjalnie nagrano dubbing, więc we wszystkich grach serii można teraz usłyszeć rodzime głosy. Przedpremierowa edycja prasowa nie zawierała jednak tej opcji, więc nie mogę zawrzeć w tekście swojej opinii.


Specyficzną grupę odbiorców, do której sam należę, ucieszy fakt, że wszystkie trzy gry otrzymały osobne trofea. Oprócz zwykłych zadań, możliwych do wykonania już w oryginale na PlayStation 3, pojawiły się specjalne osiągnięcia związane z odświeżoną wersją. Zazwyczaj polegają one na przetestowaniu nowych funkcji zawartych w grze, ale są też te bardziej wymagające, na przykład za przejście całości na brutalnym poziomie trudności. Niestety, nie będą one liczone do odblokowania platynowego trofeum, przez co dla niektórych na pewno stracą na znaczeniu.


Tryb fotograficzny + funkcja SHARE w PlayStation 4


Takie same, ale czy na pewno?

Wydaje mi się, że najwięcej pracy włożono w odświeżenie pierwszej części serii. Kod Uncharted: Drake’s Fortune ma już prawie 10 lat, więc stworzenie remastera na pewno wiązało się z nie lada wyzwaniem. Modele postaci i otoczenie są dużo bardziej szczegółowe. Przywiązano wagę nawet do takich drobiazgów jak trawa w dżungli, zdecydowanie zagęszczając florę. Woda wygląda teraz jak woda, a nie sztuczny twór. Cała gra stała się mniej plastikowa – momentami wygląda nawet bardziej komiksowo przez delikatny cel-shading, ale pierwsza część już od początku miała bardziej luźny i komiczny charakter. Jest też najłatwiejsza z całej serii, gdyż nie występuje tu żaden odrzut podczas wrogiego ostrzału.

nathanW Uncharted 2 bardzo dziwna rzecz stała się ze śniegiem. Zdziwiło mnie to tak bardzo, że poświęcam temu osobny akapit. Pamiętacie zachwyty nad tą białą masą przy premierze gry na PlayStation 3? Drake brodził w głębokim śniegu, zostawiając go po bokach, a za nim na ziemi pojawiały się ślady butów. Wtedy było to nie lada osiągnięcie. W odświeżonym Uncharted śnieg wygląda przecudnie i bardzo naturalnie. Dodatkowo momentami połyskuje, jakby rzeczywiście zawierał kryształki lodu. Ślady zostawiane przez Drake’a są mniej oczywiste, ale widać, że to udeptany śnieg, a nie tylko nałożona tekstura. Ale co z tego, skoro bohater zostawia za sobą dziwne, nienaturalne kłęby wyglądające jak dym i znikające równie szybko? Czepiam się takiego szczegółu, ale przez ten dziwny efekt zimowe podłoże zdecydowanie straciło na naturalności. Szkoda. Cała reszta gry wygląda niesamowicie, a różnorodność i mnogość lokacji obecnych w Uncharted 2 dała świetne pole do popisu przy tworzeniu remastera.

Odświeżone Uncharted 3 nieco różni się od poprzednich części. Pierwowzór na PlayStation 3 nie posiadał żadnych bonusów do odblokowania, które obecne były w Uncharted oraz Uncharted 2. Tutaj na szczęście je dodano i zrobiono to z rozmachem. Liczba skórek i broni zwiększa się w remasterze z gry na grę – dzięki temu ostatni tytuł możemy przejść postaciami zarówno z tej, jak i poprzednich odsłon serii. O dziwo twórcy nie znaleźli już miejsca na medale i jest to jedyny tytuł z Kolekcji Nathana Drake’a, który ich nie posiada. Spójności zabrakło też w trybie fotograficznym, który tutaj posiada delikatnie inną klawiszologię. Nadal obecne są jednak usprawnienia znane z oryginału, takie jak odrzucanie grantów czy skakanie na wrogów z wysokości.

Powrót do PlayStation 3

Po ukończonym Uncharted w wersji na PlayStation 4 spakowałem konsolę i pojechałem do Katowic, gdzie zostawiłem moje wysłużone PlayStation 3. Nie mógłbym napisać tego tekstu nie porównując odświeżonej kolekcji do oryginałów. Wróciłem więc do tych tytułów w wersji na starszą konsolę i bolesny był to powrót.

W pierwszą część Uncharted nie da się grać na PlayStation 3. Nie zrozumcie mnie źle – 8 lat temu, w dniu swojej premiery, ta produkcja zrobiła na wszystkich ogromne wrażenie. Niesamowita jakość skłoniła graczy na całym świecie do kupna konsoli tylko po to, aby na własne oczy zobaczyć omawiane cudo. Niestety, po kilkudziesięciu godzinach spędzonych przy remasterze zwyczajnie męczyłem się grając w Uncharted: Drake’s Fortune. I nic dziwnego. Nikt normalny zapewne nie wracałby do wersji na starszą konsolę, a ja i tak przeszedłem kilka pierwszych rozdziałów, aby jak najbardziej poczuć różnicę.


Kolekcja Nathana Drake’a – tak wyglądała kiedyś!


Toporne sterowanie, leciwa grafika i ubogie otoczenie sprawiły, że czułem się jakbym grał w alfę, a nie w pełnoprawną produkcję. Dużo gorsze modele, długie czasy ładowania i rozmazywanie ekranu przy byle okazji potrafią skutecznie zniechęcić. Znam osoby, które całkowicie ominęły pierwsze Uncharted i od razu przeszły do kolejnych części serii. Teraz już wiem dlaczego. Na szczęście z tymi kolejnymi częściami było o wiele lepiej. Trudno się dziwić – są to gry nowsze, a Naughty Dog z roku na rok usprawniało swe produkty. Wracając po raz kolejny do Uncharted 3 byłem przygotowany na coś dużo gorszego. Tymczasem tytuł ten w wersji na PlayStation 3 nadal wygląda obłędnie.

Testowanie kolekcji na konsoli poprzedniej generacji potraktowałem więc bardziej jako ciekawostkę. Kilka lat temu zachwycałbym się pewnie tymi produkcjami jak każdy, zbierając w międzyczasie szczękę z podłogi. Teraz możliwość zagrania w Uncharted na PlayStation 3 utwierdza mnie tylko w przekonaniu jak dobrze wykonany został remaster. Nie jest oczywiście całkowicie pozbawiony błedów, ale porównując jednocześnie wersje na dwóch konsolach nie sposób nie zauważyć kolosalnej różnicy.

Uncharted: Kolekcja Nathana Drake’a skierowana jest moim zdaniem do trzech grup odbiorców. Jedni, to hardkorowi gracze, którzy znają te gry na pamięć i będą jedynie chcieli zobaczyć jak wyglądają w odświeżonej wersji, a przy okazji zdobyć nowe trofea. Drudzy, znając już przygody Nathana z chęcią odświeżą sobie pamięć przed kolejną odsłoną, ale na szczęście nie będą tego musieli robić na starszej konsoli. No i trzeci, którym być może poprzedni będą zazdrościć, dopiero odkryją Uncharted i dowiedzą się dlaczego seria ta jest uwielbiana przez graczy. Ja czuję się przynależny po trochu do każdej z tych grup, ale nie zmienia to jednego faktu – widząc jakość odświeżonej wersji z wypiekami na twarzy oczekuję Uncharted 4. W 2016 roku na pewno będzie się działo!

  • http://www.twitch.tv/theemperorofcatkind Kotei

    „wyczerpującym pięciominutowym marszu”
    Powinienem się martwić o stan polskiej #branży?

    Czytając tak dobre teksty, kulę się czasami w kącie i płaczę nad faktem, że mam najcięższe pióro na świecie.

    • http://dorczenzo.arhn.eu Dorczenzo

      No cóż, łatwo nie było :/

      + dzięki za miłe słowa <3